niedziela, 18 czerwca 2017

Postanowiłam uzupełnić bloga zdjęciami mojej biżuterii, której tu jeszcze nie widzieliście

 Póki kolejny naszyjnik się szyje, pooglądajmy sobie co nieco.

To drugi mój wyrób w technice sutasz, rok 2013. Zdjęcie pierwszego się nie zachowało, ani sam naszyjnik (został rozmontowany na części pierwsze, kiedy już przestał mi się podobać - u mnie częsta praktyka). Drugi naszyjnik ma właścicielkę i, mam nadzieję, ma się dobrze.


Patrząc na to zdjęcie widzę fajny pomysł i ... kilka niedoróbek. Muszę przyznać, że kilkaset (serio) godzin sam na sam z igłą, sznurkami i koralikami pozwoliło mi znacząco wyszlifować technikę i zupełnie nie zniechęciło mnie do szycia. Postęp do zaobserwowania na tym blogu ;)

P.S.: Taki naszyjnik to około 40 godzin mojej pracy.

piątek, 19 maja 2017

Sukienka w serca

Stemplowanie prawdopodobnie znacie jeszcze z przedszkola. Maczasz w farbce kawałek ziemniaka lub jabłka i odbijasz na papierze. I jeszcze raz, i jeszcze raz, aż cała kartka jest zapełniona trójkątami, kwadratami i tym, co jeszcze pani udało się wyciąć.
Zastosowałam ten banalny sposób na ozdabianie, gdy córka stwierdziła, że nie założy nowej sukienki, bo jest ... zbyt biała. 
Ustaliłyśmy, że sukienka ma być w serca (w domyśle w różowe serca). 
Po ozdobieniu wygląda tak:
Najpierw było tak:

Jak to zrobiłam

Potrzebowałam farb akrylowych, stempli, gąbki.
Miałam sklejkowe figurki do zdobienia, które wykorzystałam do odbijania kształtów na materiale, nada się również wycięty kształt w ziemniaku lub przekrojone jabłko. 
Gąbką smarowałam figurki przygotowaną farbą, nie używałam wody. Jeżeli stemple nie mają uchwytów (tak jak moje) warto wycierać palce wilgotną chusteczką za każdym razem, gdy dotykamy materiału. Smarujemy - odbijamy, smarujemy - odbijamy:

i dalej:
Wody i cienkiego pędzelka używałam do podmalowywania braków, jeżeli stempel odbił się niezbyt dokładnie.
Ponieważ sukienka wydawała mi się jeszcze trochę nudna, a więcej serc dodawać nie chciałam, postanowiłam ją pochlapać farbami. Zamoczyłam szczoteczkę do zębów w wodzie, potem w farbie i palcem wskazującym szybko przesuwałam po włosiu. Warto najpierw wypróbować na gazecie, bo wielkość i gęstość kropek zależy od ilości wody i farby na pędzlu.
Po chlapaniu trzeba było odczekać przynajmniej godzinę, aż farba wyschnie. Przyznam, że to było najtrudniejsze w całej pracy ;).
Analogicznie ozdobiłam tył:
Odczekałam aż wyschnie. Całość wyprasowałam żelazkiem przez papier do pieczenia. Kilka minut dokładnego przeprasowywania wzoru na 2 kropki bez pary utrwaliło kolor. 

Sukienka gotowa. Można prać w pralce.