Po ponad dwóch latach ciszy i zarzucenia tego mojego zakątka w sieci, stwierdziłam, że warto uporządkować to, co powstało w tym czasie. Nie żebym tworzyła na potęgę. Szyłam, kleiłam i malowałam dla siebie raczej mało, a przez ostatnie 6 miesięcy prawie wcale. Pochłonęły mnie obowiązki i całkiem mi z tym dobrze.
Najwięcej powstało w tych dwóch latach ubrań dla lalek - dziergałam czapki i szaliki, szyłam rękawiczki, legginsy, sukienki na zamówienie córki. Były też nasze wspólne z Anastazją bombki i pisanki oraz kilogramy paciorkowych kolczyków. Młoda zrobiła kilka rzeczy dla siebie z moją minimalną pomocą.
Jeżeli chodzi o moje prace, decydowałam się raczej na szybkie techniki. Sutasz dalej ma apartamenty w moim sercu, ale złożenie bransoletki z gotowych koralików oszczędza jakieś 85% czasu wykonania i daje (prawie) tyle samo satysfakcji. Decoupage uznaję za stosunkowo szybki, jednak nie leży mi w ostatnim czasie zupełnie. Usiłowałam zrobić dwie proste szkatułki, po wielokrotnych przeróbkach skończyło się na zeszlifowaniu papierem ściernym do zera. Dalej czekają, a ja nie mam do nich serca.
Zeszłej jesieni skończyłam dwie bransoletki, pierwsza z nich pamiętała jeszcze czasy sprzed istnienia tego bloga. Ulżyło mi. Potem było kilka drobnych prac i jedna większa, która teraz ma zadowoloną właścicielkę.
Zapraszam zatem do oglądania